niedziela, 13 lipca 2025

Pan i niewolnik - rozdział III

 Rozdział III

-Właśnie, głupia suko, nikogo byś tym nie zaspokoił. Jesteś urodzony, żeby służyć, a nie dominować. Teraz zamknij pysk i słuchaj uważnie, bo zaczynamy ustalać zasady twojego nowego życia.

Sebastian usiadł na kanapie, wciąż trzymając torbę obok siebie. Daniel klęczał nagi na podłodze, z rękami za plecami, starając się nie patrzeć w oczy swojemu oprawcy. Jego penis, mimo upokorzenia, wciąż był w pół wzwodzie, co tylko pogłębiało jego wstyd. Sebastian zauważył to i uśmiechnął się pogardliwie.

- Widzę, że ci się podoba, kundlu. To dobrze, bo od dziś będziesz moją własnością. Zasada numer jeden: zawsze zwracasz się do mnie "Panie" lub "Mistrzu". Żadnych "ty" czy innych gówien. Zasada druga: nie odzywasz się bez pozwolenia. Zasada trzecia: robisz dokładnie to, co ci każę, bez marudzenia. Jeśli nie, karzę cię tak, że będziesz błagał o litość.

Daniel skinął głową, ale Sebastian nie był zadowolony.

- Odpowiedz głośno, cwelu

- Tak, Panie... Zrozumiałem.

- Dobrze. Teraz czas na małe przygotowania. Wstawaj i idź za mną.

Sebastian wstał i pociągnął Daniela za włosy do sypialni. Pokój był ciemny, z czarnymi ścianami i metalowymi hakami na suficie. Na łóżku leżały kajdanki, baty i inne narzędzia, które Daniel znał tylko z filmów porno. Serce mu waliło, ale jednocześnie czuł dziwne podniecenie.

- Kładź się na łóżku, na brzuchu. Ręce i nogi rozstawione.

Daniel posłuchał, drżąc. Sebastian szybko przykuł jego nadgarstki i kostki do rogów łóżka, unieruchamiając go całkowicie. Chłopak leżał twarzą w poduszce, wystawiony i bezbronny.

- Teraz sprawdzimy, jak bardzo jesteś wytrzymały, suko. Lubisz ból, prawda? Sam mówiłeś, że bawiłeś się w BDSM.

- T-tak, Panie... Ale tylko trochę... Sam ze sobą...

- Haha, to się zmieni. Zacznijmy od lekkiej rozgrzewki.

Sebastian wyjął z torby skórzany bat i zaczął delikatnie smagać pośladki Daniela. Na początku były to lekkie uderzenia, ale z każdym kolejnym stawały się mocniejsze. Daniel jęczał, wijąc się w kajdankach.

- Auu! Panie, proszę wolniej...

- Zamknij się! To kara za kłamstwo o rozmiarze twojego fiutka. Liczyłem na 14, a jest ledwo 12. Za każde kłamstwo – pięć batów.

Uderzenia padały jedno po drugim, zostawiając czerwone pręgi na skórze. Daniel gryzł poduszkę, łzy spływały mu po twarzy, ale jego penis twardniał coraz bardziej, ocierając się o pościel.

- Widzę, że ci stoi, kundlu. Jesteś masochistą, co? Lubisz, jak cię biją?

- T-tak, Panie... Lubię...

Po dziesięciu batach Sebastian odłożył narzędzie i przesunął dłonią po obolałych pośladkach.

- Dobrze, suko. Teraz coś lepszego. Czas na twoją pierwszą lekcję posłuszeństwa.

Wyjął z torby wibrator i lubrykant. Nasmarował urządzenie i powoli wsunął je w tyłek Daniela, który krzyknął z zaskoczenia.

- Cicho! Rozluźnij się, bo będzie bolało bardziej.

Daniel próbował się rozluźnić, ale to było nowe doświadczenie. Wibrator wibrował lekko, powodując fale przyjemności mieszanej z bólem. Sebastian włączył go na wyższy poziom i usiadł obok, obserwując.

-Będziesz tu leżał przez godzinę, z tym w dupie. Jeśli dojdziesz bez pozwolenia, dostaniesz kolejne baty. A jutro w szkole... cóż, zobaczymy, co wymyślę. Może każę ci nosić klatkę na tego twojego malucha.

Daniel jęczał, walcząc z podnieceniem. Wiedział, że to dopiero początek. Sebastian wyszedł z pokoju, zostawiając go samego z wibracjami i myślami o tym, co przyniesie przyszłość. Był uwięziony, upokorzony, ale gdzieś głęboko w środku... podekscytowany.